Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2014

Rozdział 3

Następnego dnia    Obudziłam się o dziesiątej rano z bólem głowy. Kac morderca nie ma serca. Trochę za dużo popiliśmy. Ale było warto. W końcu to impreza w gronie najbliższych. Działo się...    Po chwili zauważyłam, że nie jestem w swoim pokoju, tylko Jareda. Podniosłam się gwałtownie i rozejrzałam po pomieszczeniu. Nikogo nie było, oprócz mnie. Najdziwniejsze jest to, że nie wiedziałam jak się tu znalazłam. Urwany film, no tak. Pamiętałam wszystko do momentu gry w karty. Potem nic. Przeraziłam się, gdyż nie wiem co mogłam zrobić. A to, że byłam w łóżku Jareda mnie nie uspokajało.    Ciekawe co odwaliłam, pomyślałam.    Ciężko wstałam, ból głowy się nasilił, ale jakoś dotarłam do łazienki.    Koniec z piciem.    Ogarnęłam twarz na tyle ile potrafiłam, po czym powolnym krokiem zeszłam na dół do kuchni. Po drodze napotkałam niezły syf, brud i nie wiem co jeszcze. Wyglądało to tak, jakby z trzystu ludzi tu imprezowało. A byli tylko ja, bracia, Annie i Dominic. Chyba, ze ktoś jeszcz

Rozdział 2

2 tygodnie później    20 września. Czas bardzo szybko zleciał. Jeszcze niedawno uciekłam, a tu już połowa września za mną. Do tego był to dzień szczególnie dla mnie wyjątkowy, gdyż tego dnia się urodziłam. Wstałam z łóżka pełna radości, że może to będą szczęśliwe urodziny. Wyszłam z pokoju i podążyłam do łazienki. Trzeba było się ogarnąć na taką okazję. W końcu kończyłam dwadzieścia lat. Przeczesałam moje półdługie blond włosy, zostawiając je rozpuszczone. Przemyłam twarz zimną wodą, po czym lekko zakryłam niedoskonałości pudrem. Jeszcze trochę zatuszowałam rzęsy, podkreślając moje jasnoniebieskie oczy. Wyglądałam w miarę dobrze, choć na bycie modelką nie mam szans. Zeszłam na dół jak na razie w pidżamie i napotkałam w kuchni Matta, który dokańczał swoją kawkę. Usiadłam na przeciwko niego przy stole.    - Cześć Matt - przywitałam się.    - Cześć - oderwał się od ekranu telefonu, w którym coś przeglądał - Jak się spało?    - Wyjątkowo dobrze - uśmiechnęłam się - Jakieś plany na dzi

Część I: Nadzieja - Rozdział 1

   9.08.2013r.    Zwykły, słoneczny dzień w Los Angeles jak od niedawna spędzałam w pracy. Mały salon muzyczny to dobry początek, by samej trochę zarobić. Przynajmniej tak sądzę. Bywało nawet ciekawie, choć niekiedy świeci pustkami. Ludzi coraz mniej interesuje świat muzyki rockowej. Smutne, ale prawdziwe.    W tym dniu było naprawdę koszmarnie. Upał nie dawał spokoju, a w sklepie ruchu praktycznie nie było. Siedziałam za ladą, wymachując gazetą w siebie, żeby choć minimalnie się ochłodzić. Z marnym skutkiem. Marzyłam o wyjściu na zewnątrz i pójście na plaże bądź zjedzenie lodów, najlepiej cały kubełek. Truskawkowe, waniliowe, czekoladowe, jakiekolwiek...    - Jestem! - zawołał mój kolega z pracy, Artur, wchodząc do sklepu - Truskawkowe, tak?    - Tak - złapałam loda od niego i od razu rozpakowałam, by następnie zacząć lizać zamrożony jogurt - Dziękuję - uśmiechnęłam się - Umierałam już.    Artur to bardzo porządny chłopak. Poznałam go, gdy przyszłam tutaj w poszukiwaniu małej pr

Prolog

   23.06.2013r.    Ósma rano. Siedzę w poczekalni w szpitalu. Mam mieć badanie, na którym nie mam zamiaru być. To wszystko przez moją chorobę. "Musi pani robić badania co dwa lata", powiedział lekarz. Do tej pory się na to godziłam, lecz nie tego dnia.    Co chwilę spoglądam na telefon i czekam na ten jeden jedyny sygnał, który będzie moim wybawieniem. Moją mamę pochłonęło czytanie jakiś plotkarskich gazet, mając mnie kompletnie w dupie, jak przez całe życie. Nie licząca się z moim zdaniem i uczuciami, wredna "kobieta". Główny powód mojej dawno skończonej depresji, która nie powróci jeśli w końcu zobaczę ten znak w komórce...    Coraz bardziej się denerwuję. Serce bije mi jak oszalałe. Tupię nerwowo nogą.    Gdzie wy jesteście?, pomyślałam.    I jak na życzenie dostaję sygnał. Wychodzę pod pretekstem, że dzwoni moja przyjaciółka i bezproblemowo zabieram swój czarny plecak z naszywkami. Mama niczego nie zauważa ani nie słyszy. Wychodzę z poczekalni, idę krótkim